niedziela, 11 grudnia 2016

Witam serdecznie.

Dlaczego postanowiłem "wypisać się" w tym temacie? Jest proste wytłumaczenie - ponieważ zauważyłem, że wielu złoci, srebrzy, pisze skrypty, podręczniki, zdobywa tytuł "mistrza w zawodzie". Całkowicie nie znając się na rzeczy. Poznałem też treść wykładów z jednej z polskich uczelni wyższych. I tego ostatniego komentować bym nie chciał, bo nie wypada komentować poziomu tych wykładów. Co gorsza, "wykładowcy" przekazują błędy dalej - tym razem w szkołach rzemieślniczych.
Po prostu szkoda czasu na komentowanie takiej sytuacji.

   Pozłotnictwo przedstawiane jest jak co najmniej wiedza "tajemna". Jako przykłady podaje się fragmenty z "Mnicha Teofila" czy z "Cenniniego". To błąd, ponieważ te prace pisane były dla praktyków, znających arkana sztuki. Stąd tekst "weź ile wiesz", nie jest rzadkością.

   A wystarczy przestrzegać kilku prostych zasad... I nie zmieniać niczego, bo każda zmiana niesie ryzyko porażki. Ponadto należy pamiętać (pracując w pracowni konserwatorskiej-na przykład), że tzw. "fachowcy" z dyplomem magistra zazdrośnie strzec będą swojej... niewiedzy. Ubierając ją w pióra "stylu" czy "postarzania", albo "efektu właściwego epoce". To nawet jest wygodne, gdy pracujemy pod nadzorem uczonego dyletanta - wszelkie porażki idą na jego konto.
Ale taki już los magistra.

  W moim blogu zapoznamy się z całością technologii złocenia na pulmencie, sporządzanie zapraw na klejach zwierzęcych, gesso i mordant, "gaszenie" szelakiem, żywice, wyprowadzanie powierzchni, narzędzia, sporządzanie form, "wódki" pozłotników. A zaczniemy od rzeczy bardzo ważnej, najważniejszej. Czyli od...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz