sobota, 15 marca 2025

Taka karteczka... W założeniu - miała pomóc.

 



Jak widać, karteczka zawiera "przepisy" na to by złocenie się udało. Taka karteczka krąży po pracowniach i jest ostatnią deską ratunku gdy coś nie idzie. Ja swoją dostałem od konserwatora zabytków - i ta karteczka też miała być dla mnie pomocą.

Co z tą kartką jest nie tak?
Wszystko, od a do z jest wzięte z powietrza i eteru. Nic nie jest zgodne z praktyką. Jeśli macie takie karteczki - wyrzućcie do kosza.

A teraz napiszę dlaczego. Zacznijmy od punktu pierwszego z karteczki. Pulment. Jest napisane w nawiasie 1:8, wagowo (!), klej króliczy i woda - po czym "stężenie kleju wychodzi 12,5%". W stosunku do czego? Proporcji? Wagi? Skąd procenty? No zagadka. Następnie dodawanie kleju do pulmentu - 5 kropli z pędzla, a nawet rzadszy może być. Z jakiego pędzla? Dlaczego rzadszy może być? Znów tajemnica. Trzeba z tym iść do łaźni, bo szybko zastyga (to nawet śmieszne). Musi być świeży, nie wytrzyma długo i "złoto będzie się rysować". Dlaczego? Trzeba dać sześć warstw, jak jest rzadki. Ciekawe. Na zaprawie kredowej ładnie a na "tiku" średnio. Też ciekawe.

    Rozszyfrujmy ten pierwszy punkt. Po pierwsze pulment Le Franc jest pulmentem w gotowej paście, ale o gęstej konsystencji, oparty w recepturze na woskach , glicerynie i mydle marsylskim (ładnie dzięki temu pachnie) i jest pulmentem trudnym w przygotowaniu. Występuje w kilku kolorach, ale najbardziej pożądanym jest kolor "antycznej rdzawej czerwieni". Jak przygotować taki pulment do pracy? Otóż standardem dla KAŻDEGO PULMENTU jest proporcja objętościowa 1 kleju i 10 części wody dla przygotowania RSG (roztworu kleju króliczego). Od tej zasady są wyjątki ale wynikają one z praktyki a nie z receptury. Zawsze lepiej jest zrobić pulment mocniejszy, niż słabszy. Cokolwiek to znaczy, ale w praktyce oznacza mniej RSG. Na przykład dwie porcje mniej. Bo lepiej jest pulment wzmacniać klejem niż osłabiać pastą z puszki - z prostej przyczyny - w gotowej mieszaninie bardzo trudno jest wymieszać dodatkową porcję pasty pulmentowej. RSG przydaje się także w kłopotach, ale o tym napiszę później.
"Mocniejszy" nie oznacza, że wiążący silniej. Wręcz przeciwnie "mocniejszy" oznacza "chudy", z mniejszą ilością kleju. Jeśli taki pulment rozprowadza się dobrze, można go użyć, ale należy liczyć się z tym, że wódka pozłotnicza będzie go rozpuszczać i siłą rzeczy brudzić złoto. Wtedy należy taki pulment "przemalować" RSG, poczekać aż wyschnie i kontynuować pracę. Następna sprawa - "pięć kropli z pędzla", to jest błąd w założeniu, opcja nieszczęśliwa. Konsystencja mieszaniny jest ważna, bo pulment nakłada się "za figurą", czyli w kierunku w jakim układają się np. szaty na figurze lub "na krzyż" - i tylko i wyłącznie w trzech, góra czterech warstwach. Kolejność jest w zasadzie taka: warstwa RSG (najlepiej takiego samego jak w pulmencie, nie będzie wtedy pękać czy łuszczyć się), dobrze roztarta, by nie robiły się w zagłębieniach "galaretki" (bo w tych miejscach pulment NA PEWNO popęka), i na tak przygotowaną powierzchnię nakładamy pulment, albo "suchy na suchy", czyli warstwa dziennie, albo "mokry na mokry" czyli co 2,5 - 3 godziny, przy założeniu, że temperatura powietrza nie przekracza 20 oC - 25 oC, a wilgotność względna jest na poziomie nie większym niż 70%. Krople z pędzla (a właściwie z listewki 10 na 10 mm zanurzonej w pulmencie na głębokość czterech centymetrów powinny spaść trzy-cztery) to wartość umowna, najlepiej jest nabrać w tej kwestii praktyki wynikającej z pracy. Kwestia "tiku" i zaprawy kredowej jest właściwie zasadnicza i decydująca. A to dlatego, że kreda może być przygotowana w zaprawie jako "zaprawa twarda" i "zaprawa miękka" - ale tu zawsze złoto powinno wyjść po agatowaniu przynajmniej dobrze lub bardzo dobrze, ponieważ zaprawa kredowa jest powinowata z wodą i dobrze przyjmuje klej i pulment, wódka pozłotnicza ma gdzie wsiąknąć i gdzie zapracować z klejem, dzięki czemu złoto kładzie się dobrze. "Tiku" jest szpachlą akrylową, przeklejenie mocnym klejem (a przeklejają klejem "5%"!) jest konieczne i bezwzględnie wymagane, ponieważ "tiku" po wyschnięciu nie lubi się z wodą. Położony pulment nie oddaje do podłoża nadmiaru wódki pozłotniczej, która w nadmiarze rozkłada pulment (widać to po pęcherzykach powstających pod płatkiem złota), jako zaprawa twarda jest trudna w agatowaniu a poler wychodzi często problematyczny, z wadami w postaci odsłoniętego pulmentu (charakterystyczne "piegi"). "Dawanie" sześciu warstw pulmentu jest niepotrzebne, na "tiku" może spowodować późniejsze odchodzenie od figury, gdy w pomieszczeniach gdzie stoi figura jest wilgoć i duże zmiany temperatury, na zaprawie klejowo-kredowej może spowodować kłopoty w nakładaniu złota i łuszczenie się pulmentu pod agatem w trakcie polerowania. Tyle punkt pierwszy.

    Punkt drugi to punkt drugi - ni w ucho ni w oko. Jest bo jest i nie wiadomo dlaczego.

    Punkt trzeci - pulment "Kolner". Jakimś to sposobem jest napisane: "1:15 (objętościowo) klej króliczy + woda", z pędzla "pięć kropli", na "tiku" ładnie, na klejówce lepiej pewnie, na starej zaprawie nawet nie próbuj... pięć warstw".  Uśmiechnij się czytelniku, po prostu popraw sobie humor. Tutaj tylko dodam, że pulment "Kolner" jest pulmentem syntetycznym, bez kleju w recepturze. Jego przygotowanie jest trochę inne niż pulmentu "Le Franc". Przygotowujemy RSG jak dla każdego pulmentu (1:10), ale do przygotowanej, wyjętej z puszki porcji pulmentu dodajemy NAJPIERW WODĘ (jedna porcja) i mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji, a dopiero po tym dodajemy RSG. Ma spaść z listewki dokładnie tyle samo kropel co przy każdym pulmencie - trzy cztery krople. Dalsze postępowanie jak dla każdego pulmentu. I nie więcej niż trzy-cztery warstwy pulmentu. Ten pulment jest BARDZO DOBRY, złoto wychodzi świetliste, bardzo dobrze się poleruje pod agatem. Jego wadą jest zaleta - trzeba ten pulment porządnie wiszować, płótnem, watą stalową numer 150, końskim włosiem. Dobrze odkurzyć, drobiny waty stalowej wybrać magnesem. Pięknie wychodzi na nim złoto kładzione na "prawdziwy mat".

    Zdanie o wódce z wodą... Niby dobre, ale jak to na tej kartce, weźmiesz wódkę, pozłocisz a resztę wódki wypijesz z rozpaczy. Powinno się pilnować, by wódka była CZYSTA i WYTRAWNA - czyli bez dodatków smakowych, cukru i ziół, o mocy 40%. Można taką wódkę osłabić do 35%, gdy złoto przepuszcza ją na swoją powierzchnię, tworząc brudne zacieki i aureole wokoło płatków. Gdy osłabienie nie pomaga trzeba zwiększyć napięcie powierzchniowe wódki, dodając RSG (jeśli wódka nabierze tzw. "opalu" należy ją odstawić na 12-24 godziny i przecedzić przez gęste płótno). Jeśli i to nie pomaga, trzeba złocić metodą teatralną - czyli dwoma roztworami, wódką i rozcieńczonym dwa razy RSG z wykorzystaniem serwetki płóciennej do wycierania pędzla. Kolejność postępowania jest taka - maczamy pędzel w płynie z RSG, strząsamy nadmiar, maczamy w wódce, strząsamy nadmiar, malujemy miejsce złocenia i DWA MIEJSCA DO PRZODU, po tym wycieramy pędzel w serwetkę płócienną. Taka procedura zapobiega powstawaniu zacieków i aureoli z kleju. Wódkę można przygotować samemu z izopropanolu, wody i RSG (gdzie RSG jest przygotowane z 5 gramów kleju w 250 ml wody). Musi mieć 40%, jak zwykła wódka.

Jak widać mieszanina "objętościowo" z "wagowo", klejowo, wódkowo, tikurilowo, wodowo i co tam na tej kartce jeszcze jest, jest wyjątkowa. To jak strzelanie do komara z armaty, albo pływanie po oceanie w balii. Jest możliwe, tylko po co, skoro wiadomo, że źle się skończy?

Nie oznacza to, że jestem niewdzięczny za tą kartkę. Wręcz przeciwnie. Bardzo, ale to bardzo za nią dziękuję.